ŻYCIOWE GÓRY I DOLINY

"Dzięki Ci Panie, za ten krzyż..."

"Błogosławić jałowe, trudne, martwe sytuacje. Nie przeklinać ich!" - przypomniały mi się słowa pewnego księdza. Kolejne błogosławione szaleństwo? Pokusiłam się o refleksję nad tymi słowami.
Ścieżka życia nie przebiega wyłącznie po równinach. Zdarzają się nam spadki w doły, a nawet całe doliny, oraz - na całe szczęście - stąpanie po wyżynach i delektowanie się pięknymi, górskimi widokami. Wierzchołki gór nie mają dużej powierzchni, więc nie można się na nich zadomowić, czy choćby zagościć na dłużej. Prędzej czy później trzeba zawitać na dół. Kto lubi przebywać w dole? Zdecydowanie nie ja. Choć oczywiście jestem ich stałym bywalcem. Niebo wydaje się być wówczas jakby jeszcze wyżej, jeszcze bardziej nieosiągalne. Promienie słońca trudno tam docierają. Jest ciemno, zimno i wilgotno. Można spotkać całą rzeszę robaków, które chodząc ziemi mamy zwykle pod stopami. Byle ulewa może nas zatopić. Co tu dużo mówić jest nieprzyjemnie. Czy jest jakiś powód, aby polubić, albo chociaż zaakceptować ten odcinek drogi życia, jakim jest znalezienie się w dołku? Czasami zastanawiam się nad tym siedząc w swoim, naiwnie obmyślając plan ucieczki, oczywiście niemożliwy do zrealizowania, bo cierpienie trzeba przeżyć i dołek trzeba przejść. Tylko tak przebyte doświadczenie może nam przynieść korzyść na dalszą wędrówkę, także tą wysokogórską.

Póki jednak w nim tkwimy, nie jest wesoło. Choroba, kryzys małżeński, kłopoty finansowe, utrata pracy, poczucie samotności, chwile niemocy, smutku, bezsilności, depresje itp. Cierpienie jest trudne. Jednak może to być także owocny czas spotkania z Bożą łaską. Dół jest bowiem jak naczynie, które można napełnić. Tam gdzie jest jakaś pustka, brak, Bóg może zadziałać, ma pole do popisu, jeśli Go tylko zaprosimy, by pokazał co potrafi. Biblia jest pełna obrazów podobnych sytuacji. Jezus nie przychodził do ludzi, którzy byli w szczytowym okresie swojego życia, odnosili sukcesy i żyli w dobrostanie. Strumienie łaski zlane na górę po prostu po niej spłyną. 

Jezus powołał Piotra, który nie był spełnionym rybakiem, zarabiającym krocie na sprzedaży poławianych ryb, lecz do Piotra, który nie doświadczał satysfakcji i owoców swojej pracy. Przychodził do chorych, którzy gdyby nie brak zdrowia, być może nie poznaliby ani Jego, ani mocy z jaką On może działać. A propos "martwych sytuacji", Jezus przyszedł do martwego Łazarza, człowieka, którego sytuacja była beznadziejna. To był trup, który po ludzku nie miał prawa wyjść ze swojego dołu! Ale tam też spotkał po raz kolejny Jezusa!

Tam gdzie my nie dajemy rady, przyznajemy swoją słabość i bezsilność, tam Bóg może pokazać swoją siłę. I pokazuje. Czasami spektakularnie, jak w przypadku wskrzeszeń lub uzdrowień, a innym razem tak, że nawet tego nie zauważamy. I kiedy wydaje nam się, że samotnie grzęźniemy w błocie, którym usłany jest nasz dół, bardzo się mylimy. Jak ten człowiek, który po tym jak trafił do nieba ujrzał swoją ziemską drogę jako ślady pozostawiane na piasku, którym towarzyszyły odciski stóp Jezusa, który przez cały czas był przy nim w drodze. Jednak w miejscach, gdzie przechodził trudności i kryzysy zauważył, ślady tylko jednej pary stóp. Z goryczą wylał swoje pretensje do Jezusa: "Panie, dlaczego kiedy potrzebowałem najbardziej Twojej pomocy, nie było Cię przy mnie?!" Jezus spojrzał na niego z uśmiechem i odpowiedział: "Dziecko, to są moje ślady. Ja cię wtedy niosłem."

Niosąc nasze codzienne i niecodzienne krzyże, wpadając w dołki, wędrując po dolinach, nie jesteśmy sami, towarzyszy nam Ten, który dźwigał nasze grzechy, słabości, trudności, kryzysy, choroby, śmierć... I wszystkie je zwyciężył. Jeśli nie teraz, kiedyś się o tym przekonamy. A póki co starajmy się błogosławić te trudne, bolesne, ale ważne i bogate w łaskę momenty na szlakach dróg naszego życia. I łaska i Bóg są, choć nie zawsze je widzimy.

Niech Wam Pan Bóg błogosławi w tym co radosne i co smutne!

Niech Jego Imię będzie błogosławione teraz i na wieki! Amen.


4 komentarze:

  1. Anonimowy17:08

    Faktycznie "doliny" w naszym życiu mogą być błogosławieństwem. Tylko one mogą wypełnić się łaską Bożą. Dzięki za ten wpis. Chwała Panu, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez względu na fakt, że jest to trudne z perspektywy siedzącego "w dołku", wierzę, że tak właśnie jest. Niech Pan Bóg będzie uwielbiony także w sytuacjach bolesnych i niełatwych do zaakceptowania, takich w których jesteśmy "ślepi" i nic nie rozumiemy z tego co się dzieje. Chwała Panu!

      Usuń
  2. Anonimowy21:13

    Po całym tygodniu zmagań z trudnościami życia dziękuję Ci moja kochana za ten wpis..od razu jest mi lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli tylko potrzebujesz pisz lub dzwon, zawsze chetnie sluze pomoca, rozmowa, chusteczka, herbata i czym bedzie trzeba:)

      Usuń

Dziękuję za wpis, chwilę potrwa zanim pojawi się na blogu.