KOCHANYM BYĆ

"Otwórz okna swego serca serca"

Przedszkole - to tam dosłownie i w przenośni spędziłam ostatnie lata. To tam co rano wędruję zadając sobie pytanie "co mnie dzisiaj spotka?" A spotyka wiele. Ot choćby blisko 25 par oczu wpatrzonych we mnie nieustannie, 25 buź zarzucających niezliczoną ilością pytań na minutę, a te minuty zbierają się przecież w godziny.

MODLITWA NIEWYSŁUCHANA



"Don't give up now little donkey, Behtlehem's in sight"

Po długim niepisaniu, po miesiącach codziennego zabiegania wokół spraw małych i wielkich, po hucznym i rodzinnym świętowaniu narodzenia Pana Jezusa, nastał czas, kiedy niczym pewien blondwłosy chłopiec z filmu, bez którego zdaniem niektórych - źle poinformowanych, Święta Bożego Narodzenia niemogłyby się odbyć (Tak, tak, Kevin to nie staroamerykańskie tłumaczenie imienia Jezus), dziś o poranku wystawiłam głowę z sypialni i nasłuchując ze zdziwieniem odgłosów ciszy odkryłam, że nikogo nie ma, nigdzie się nie śpieszę, nikt nie czeka na odwiedziny. Ucieszyłam się kubkiem herbaty i tym, że istnieje szansa, że dziś usłyszę swoje myśli. I wbrew słowom mojego porannego telefonicznego rozmówcy, który współczuł mi, że „u was na wsi musi być dziś strasznie nudno i to bez telewizora”, uważam za wielki prezent od życia dzień dzisiejszego nic-nie-muszenia, nic-nie-słyszenia. Z tym nie-muszeniem to zresztą nie tak do końca, bo postanowiłam, że dziś poświęcę się pisaniu. 

O SMERFACH MARUDACH

"Liczy się każdy dzień"

W dzieciństwie jedną z moich ulubionych bajek były "Smerfy". Oj, bardzo chciałam żyć w ich wiosce, mieszkać w domku-muchomorku, jeść przysmaki Łasucha, kumplować się ze Smerfetką, razem ze Zgrywusem robić wybuchowe niespodzianki Ważniakowi, opiekować się Ciamajdą. Bardzo rozczulał mnie Śpioch. Wioska Smerfów była dla mnie wymarzoną krainą radości i przygód. Nie przeszkadzał mi nawet Gargamel. Nie rozumiałam, więc zupełnie postawy Marudy, który wiecznie "czegoś nie cierpiał". Mieszkał w wiosce moich marzeń, tak innej od tej, w której mi przyszło przeżywać swoje przygody, a na pewno dużo ładniejszej i jeszcze śmiał marudzić!? Mam nadzieję, że wszyscy czytający ten tekst znają tą bajkę. Trudno byłoby mi uwierzyć, że nie znacie ani jej, ani jednego z jej bohaterów tj. wspomnianego Marudy, ponieważ zbyt często patrząc i słuchając różnych osób widzę jego skwaszoną minę. Nie jestem hipokrytką, są takie chwile, że patrząc w lustro, też go widzę.

ŻYCIOWE GÓRY I DOLINY

"Dzięki Ci Panie, za ten krzyż..."

"Błogosławić jałowe, trudne, martwe sytuacje. Nie przeklinać ich!" - przypomniały mi się słowa pewnego księdza. Kolejne błogosławione szaleństwo? Pokusiłam się o refleksję nad tymi słowami.

PORADNICTWO - CZYLI CO?

"Wstań i chodź..."

Wstań i chodź! Jasna sprawa. Naturalna, jak oddychanie. Chyba, że nogi odmówią posłuszeństwa. Kiedy przychodzi dźwigać brzemię samotności, nieszczęśliwej miłości, kryzysu w małżeństwie, nałogu, kłopotów finansowych, choroby, śmierci kogoś bliskiego itp. Kiedy życie napisze scenariusz trudny do zrealizowania, nie negocjując gaży, nie pytając czy przyjmujemy propozycję zagrania roli pierwszoplanowej w tym dramacie. Gdyby jeszcze chodziło o zagranie... Jednak oczekiwania rosną - to przeżyć trzeba! Wystąpić bez maski, bez makijażu, będąc bezlitośnie wystawionym na widok publiki, nie zawsze czującej atmosferę produkcji. Bez gwarancji na happy end. Bez owacji na stojąco. A the Oscar goes to... not to you:(

MASZ WSZYSTKO CO TRZEBA

"Otwórz się na to co nieznane, otwórz się na niespodziewane..."

Wpadła mi ostatnio w ręce książka Magdy i Marcina Musiałów pt. "Tańce wśród piratów". Kiedy pierwszy raz o niej usłyszałam, pomyślałam, że to lektura nie dla mnie, bo żaden ze mnie podróżnik. Jakiś czas potem, darowana, zagościła w mojej domowej biblioteczce. Kusiła okładką tak, że nie sposób było jej nie otworzyć, choć w zasadzie od razu chciałam ją wpakować na półkę. Zajrzałam "środka", a potem "środek" zajrzał do mojego serca i tak się spotkali:) Trafiony zatopiony!

SZCZĘŚCIE - PORADY PRAKTYCZNE

"CZASEM BYWA GORZEJ..." 

Kontynuuję wątek mocy słowa - wdzięczności i błogosławieństwa, i dziś chciałabym dopisać uzupełnienie, w postaci kilku rad praktycznych, które umożliwią wytrwanie w powziętym postanowieniu wyboru dobra i łaski dla siebie i innych. Jak nigdy dziś będzie bardzo zwięźle:)

ZAWSZE DZIĘKOWAĆ

"Bądź wdzięczny..."


Jeszcze nie dobiegło końca ostatnie hardcorowe zadanie z ostatniego wpisu, a już idąc za ciosem postanowiłam napisać o czymś mocniejszym. Kontynuując wątek mocy słowa pragnę opowiedzieć, o słowach, które rodzą się z naszych myśli, wyrażają naszą postawę wobec siebie samych, swoich możliwości oraz okoliczności, w których akurat się znajdujemy. Chciałabym móc napisać, że wachlarz słownictwa, którym się posługujemy, aby zobrazować liczne nasze stany jest szeroki i kolorowy, ale niestety, dosyć ubogo jest w tym względzie.

SŁOWA MAJĄ MOC

"Niech Ci błogosławi Pan..."


Być może znacie piosenkę (słowo "pieśń", w tym przypadku, zupełnie moim zdaniem nie pasuje, tym bardziej, że należy raczej do repertuaru dziecięcego) wielkanocną, której krótki tekst jest następujący:

"Bóg nie umarł, Jezus żyje,
Bóg nie umarł, Jezus żyje,
daj Mu ręce swe,
daj Mu nogi swe,
daj Mu serce swe..."


A dziś dodałabym na potrzeby tematu, który mam zamiar poruszyć, także "daj Mu usta swe". Zresztą to dosyć oczywiste, bo Jemu należy poddać każdą część ciała i każdą może wykorzystać dla swych celów. Wracając z wybiegu, już wyjaśniam, że dziś będę pisać o mocy słowa wypowiadanego do innych i o innych.

WSPOMNIENIA I PODZĘKOWANIA


„Wszystko mam w Tobie...”

 

Przeczytałam niedawno, że Bóg jest tym, który zaopatruje. I tak sobie myślę, rewidując wspomnienia, że to słuszne słowa. Przecież ukształtował mnie w łonie matki, znał mnie, zanim przyszłam na świat uświęcił mnie (por. Jr 1,5). W jedynym okresie mojego życia kiedy umiałam pływać tj. pod sercem mojej mamy, „nadał mi imię” (Iz 49, 1) i postanowił, że mam być Jego sługą (por. Iz 44, 21). A o ile będę Go słuchała poprowadzi mnie drogą, którą powinnam kroczyć (por. Iz 48, 17), bo On zna plany, które ma wobec mnie, aby spełnić moje nadzieje na przyszłość (por. Jr 29, 11).

OSIOŁEK NA START

"Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan..."

Kilka lat temu, coś mi się wydaje, że w 2007 roku, wyśniłam na jawie marzenie o założeniu poradni chrześcijańskiej. Oprócz gorącego pragnienia, kilku bardzo ładnych filiżanek, z których wraz z odwiedzającymi osobami miałam popijać herbatę, miałam też nazwę! Dosyć szybko pojawiła się w mojej głowie i zapuściła korzenie tak, że nie byłam w stanie jej wyplenić, na rzecz czegoś, co brzmiałoby jakoś dostojniej, mądrzej, poważniej. „NA OSIOŁKU” - tadam! Słaba nazwa dla Specjalistycznej Poradni Rodzinnej:) Kto przybędzie do osiołka ze swoimi problemami?